Firmy z branży turystycznej przygotowują się na otwarcie obiektów. Zamknięcie hoteli w połowie marca z powodu pandemii koronawirusa wpędziło wiele z nich w kłopoty finansowe.
Otwarcie hoteli i miejsc noclegowych zaplanowane zostało w II etapie odmrażania gospodarki, czyli zaraz po majówce, 4 maja.
– Obawiam się, że dla wielu moich kolegów z branży może to być rok, w którym, mam nadzieję, bo trzymam kciuki za siebie i za wszystkich, przeżyjemy, ale może się zdarzyć tak, że część po prostu branży nie przeżyje – mówi Lucjan Karasiewicz, prezes zarządu NAT w rozmowie z ISBnews.TV.
Duże inwestycje jeszcze większe kłopoty
Największy problem mają firmy, które rozpoczęły inwestycje w ubiegłym roku, zainwestowały w remont, rozbudowę i liczyły, że w tym roku uda im się obiekty otworzyć. Koronawirus pokrzyżował im jednak plany. To największy problem podmiotów.
– Bo jak wiadomo, gospodarka opiera się na tym, że pieniądz musi być w obiegu. Jeżeli, tak jak w branży turystycznej, on stanął z dnia na dzień, tzn. my jako podmiot od połowy marca nie mamy złotówki przychodu, tylko same koszty, wiadomo mamy jakieś oszczędności jeszcze, mamy pomoc rządową i ona powinna nam starczyć na ten rok. Jeśli jednak chodzi o wyniki finansowe, to już dzisiaj nikt na to nie patrzy. Dzisiaj w branży turystycznej my patrzymy żeby przeżyć – dodaje Karasiewicz.
Cel: przeżyć
Branża jednak liczy, że dzięki poluzowaniu gospodarki i otwarciu turystyki na klientów, uda się sytuację uratować. Nadwiślańska Agencja Turystyczna chce do końca czerwca otworzyć już większość swoich obiektów.
Przez koronawirusa NAT była zmuszona ograniczyć część zatrudnienia, jednak dzięki rozwiązaniom tarczy antykryzysowej, większość etatów udało się utrzymać.
– Dzisiaj raptem tych osób mamy 350 i w gronie tych osób pracujemy i próbujemy utrzymać spółkę przy życiu – podkreśla prezes NAT.
Polecamy: Branża AGD liczy straty. Problemy w fabrykach i w handlu