Kraje europejskie, w tym także Polska chcą chronić rodzime spółki przed wrogim wykupem m.in. przez inwestorów z Chin. Ryzyko jest realne, dlatego wprowadzają mocne regulacje, które ten proces albo blokują, albo ściśle kontrolują.
– Rozwiązanie Tarczy 4.0, które ma chronić spółki przed wrogim przejęciem to dobre posunięcie, ponieważ w czasie kryzysu będzie do tego dużo więcej okazji niż wcześniej – uważa Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.
– W ostatnim czasie, w krajach starej Unii, pojawiło się sporo chińskiego kapitału, który chciał kupić spółki głównie ze względu na dostęp do rynku, patentów i do rozwiązań – podkreślił Soroczyński w rozmowie z ISBnews.TV.
Jego zdaniem, jeżeli ten kapitał, który normalnie byłby „zaparkowany” w którymś z krajów Europy Zachodniej nie miałby możliwości ujścia, to w sposób naturalny pojawiłoby się go więcej u nas. – Ale oczywiście diabeł tkwi w szczegółach. Jest wiele obaw. Przedsiębiorcy boją się, że zamiast wrogiego wykupu w wykonaniu kogoś z bardzo daleka, pojawi się agresywny wykup ze strony administracji rządowej – dodał.
Nie tylko Polska wprowadza rozwiązania, które mają chronić rodzime spółki przed wrogim przejęciem. Już wcześniej część krajów starej Unii przyjęła podobne regulacje, które ten proces albo blokują, albo ściśle kontrolują.
Zgodnie z Tarczą 4.0 ochrona ma dotyczyć przedsiębiorstw, których przychód na terytorium Polski przekroczył równowartość 10 mln euro w którymkolwiek z dwóch lat obrotowych poprzedzających proces przejęcia. Ewentualny wykup udziałów w takich spółkach będzie podlegał kontroli prezesa UOKiK. Nowe zasady mają obowiązywać przez 2 lata.
Polecamy: Koniec z wrogim przejęciem spółek. Sejm przyjął tarczę 4.0