Debata ISBnews: Z inflacją trzeba walczyć twardo, nawet kosztem spadku dynamiki PKB

Zapraszamy do obejrzenia naszej kolejnej debaty z udziałem ekspertów. Chcemy porozmawiać tym razem o inflacji, zagrożeniem recesją i o perspektywach polskich obligacji. Naszymi gośćmi są: Marek Zuber, ekonomista i publicysta ekonomiczny, Kamil Stolarski z BM Santander oraz Radosław Cholewiński członek zarządu TFI Skarbiec.

Zaczynamy od inflacji. Temat ten rozgrzewa nas wszystkich od miesięcy. Dyskutujemy o niej nie tylko w gronie ekonomistów ale również wśród nas wszystkich czyli konsumentów. Inflacja w czerwcu 2022 r. w Polsce wyniosła 15,6 proc. To najwyższy odczyt od marca 1997 r., czyli od ponad 25 lat. Centralna ścieżka projekcji NBP zakłada, że inflacja w tym roku wyniesie 14,2 proc., w 2023 r. – 12,3 proc., a w 2024 r. – 4,1 proc. Szczyt inflacji ma nastąpić w pierwszym kwartale przyszłego roku z CPI na poziomie 18,8 proc. – wynika z lipcowej projekcji Narodowego Banku Polskiego.

Jak skutecznie walczyć z tak wysoką inflacją?

– To niezwykle trudne pytanie. Pamiętam jeszcze takie czasy kiedy walczyliśmy o inflację, bo byliśmy w okresie deflacyjnym. Uważam, że z inflacją należy walczyć w sposób bolesny, bo tylko taki jest skuteczny. Przykładem są Stany Zjednoczone, które sobie poradziły z inflacją w latach 80 ubiegłego wieku. Jestem zdania, że głównie z inflacją należy walczyć stopami procentowymi czyli po prostu je umiejętnie podnosić – mówi Kamil Stolarski.

– Do inflacji po prostu musimy się przyzwyczaić. Te działania, które dzisiaj są podejmowane w walce z nią nie przyniosą efektu w ciągu kliku tygodni. Może dadzą efekt w ciągu kilku kwartałów. Na inflację ma oczywiście wpływ Bank Centralny, ale nie tylko. Duże znaczenie ma również to, w jaki sposób prowadzona jest polityka fiskalna. Inflacja z jaką mamy teraz do czynienia, to taki podatek od Covidu. Mieliśmy do czynienia ze zbyt intensywną stymulacją fiskalną. Kiedy okazało się, że gospodarki na świecie w jakiś tam sposób poradziły sobie z pandemią, na odwrócenie tej stymulacji było już za późno – stwierdza Radosław Cholewiński.

– Oprócz czynników które powodują inflację na całym świecie u nas mamy do czynienia z polską specyfiką. Wprowadzono duża ilość pieniądza bezpośrednio do przedsiębiorców i pracowników. Za szybko też odtrąbiliśmy koniec pandemii w 2020 r. Rozkręciliśmy popyt, który zderzył się z brakiem towarów wywołany kolejną falą. Na to nałożyła się polityka ograniczenia dostaw gazu przez Rosję. Banki Centralne zostały tym zaskoczone. Nawiązując do słów pana Kamila, chcę zauważyć że w USA w latach 80. inflacja była na poziomie naszej, a FED podwyższył wtedy stopy procentowe do 20 proc. – zauważa Marek Zuber

Walka z inflacją doprowadza do recesji

– Recesja to jedyny  skuteczny mechanizm walki z inflacją. Wydaje mi się, że dogmat tak zwanej technicznej recesji przestaje obowiązywać i musimy się przygotować na mocniejsze tąpnięcie. Na horyzoncie może też pojawić się bezrobocie. Recesja doda paliwa do tłumienia inflacji – mówi Kamil Stolarski.

Z Kamilem Stolarskim zgadza się Radosław Cholewiński.

– Mam tylko nadzieję, że obecnej recesji nie będzie towarzyszyło takie bezrobocie jak 20 lat temu, kiedy wchodziliśmy do UE. Dziś inaczej wygląda demografia. Wzrost bezrobocia z tych rekordowo niskim poziomów jest nieunikniony, ale mam nadzieję że będzie łagodniejszy. Tak jak prognozy inflacji dziś rewidujemy w górę, tak prognozy wzrostu gospodarczego rewidujemy w dół – komentuje Radosław Cholewiński.

– Jest szansa na to, że nawet jeśli zaznaczymy w gospodarce ostry zjazd, to biorąc pod uwagę wysoki poziom z którego schodzimy, to może zakończyć się na poziomie około 3% w końcówce roku. Myślę też, że w tym roku jest mało prawdopodobny mocny wzrost bezrobocia. Nadchodzącą recesję widzimy już na rynkach surowcowych. Aluminium potaniało od marca prawie o 40 proc., pręty zbrojeniowe o 30 proc. Inna bajka to surowce energetyczne, ale na rynku ropy też obserwujemy korektę w dół. Niestety ta korekta nie jest widoczna na naszych stacjach paliwowych. W Europie recesja może być powiązana z zakręcaniem kurka z gazem przez Putina, a to będzie hamowało spadek inflacji. W pozostałej części świata recesja będzie tą inflację hamowała skuteczniej – zauważa Marek Zuber.

Jakie są wobec tego perspektywy dla polskich obligacji?

 – To zależy jaki mamy horyzont inwestycyjny. Czy zastanawiamy się nad najbliższymi miesiącami czy patrzymy w dłuższej perspektywie. Stoimy na takim stanowisku by od wszelkiego rodzaju aktywów póki co uciekać. Należy się spodziewać, że w części aktywów dojdzie do deflacji. W długim okresie poziom stóp procentowych długoterminowych jest relatywnie atrakcyjny, natomiast w krótkim okresie krzywa może pójść w dół. Widoczność jest krótka, więc wygodniej jest prognozować w krótszym okresie – mówi Kamil Stolarski.

– W przypadku obligacji dobrze jest odróżnić te o krótkim czasie wykupu od tych z długim okresem. Dzisiaj jest okazja do osiągnięcia wysokiej stopy zwrotu w przypadku obligacji krótkoterminowych. Po raz pierwszy od 15 lat rentowność instrumentów, które mają rok czy dwa lata do wykupu jest w przedziale między 7 a 8 proc. Z obligacjami długoterminowymi wiąże się większa niepewność. To nie jest jeszcze ten moment, w którym zakładamy scenariusz rychłego spadku inflacji i obniżek stóp procentowych. W USA jesteśmy w trakcie cyklu podwyżek, a w Europie nawet właściwie tego cyklu nie zaczęliśmy. Kreśląc jakąkolwiek strategię inwestycyjną musimy być świadomi, że z 15-proc. inflacją tak do końca nie da się wygrać. Nie ma instrumentów, które dadzą 15-proc. stopę zwrotu i pozwolą wygrać z inflacją. Oczekiwanie 7 czy 8 proc. to też tylko oczekiwanie. Nie ma żadnych gwarancji – stwierdza Radosław Cholewiński.

  – Zastanawiając się nad perspektywami polskich obligacji musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, na jakim jesteśmy etapie jeśli chodzi o podwyżkę stóp procentowych. Biorąc pod uwagę ostatnią wypowiedź prezesa Glapińskiego, że po wakacjach inflacja będzie powoli spadać, to 8 proc. rentowności obligacji to szczyt. Jeśli podwyżki stóp będą cały czas kontynuowane i pójdziemy w kierunku USA lat 80, to czekamy, aż w ślad za podwyżkami pójdą rentowności. Wierzę jednak że na początku 2023 r, będziemy w stanie zejść z inflacją do poziomu jednocyfrowego – dodaje Marek Zuber.

 

[