Polska jest mniej więcej 20 do 30 lat spóźniona w stosunku do państw zachodnich w rozwoju elektromobilności, ale też trochę na tym zyskała korzystając z najnowszych, przetestowanych technologii. Jedno czego bym nie robił to nie wprowadzałbym dotacji do samochodów elektrycznych – ocenił w rozmowie z ISBnews.TV Krzysztof Domarecki, główny akcjonariusz Grupy Selena, prezes funduszu Fidiasz EVC.
– Uważam, że my powinniśmy patrzeć przede wszystkim na nasze interesy, czyli polskiej gospodarki i polskich konsumentów. To, czego bym na pewno nie robił – chociaż wiem, że to może być niepopularne – to, na pewno nie wprowadzałbym żadnych dotacji do samochodów elektrycznych. Dlatego, że dotacje to pieniądze wydane jednorazowo, nie wracają do budżetu, tylko trafiają producentów z różnych krajów zachodnich. Poza tym samochody elektryczne same z siebie jeszcze jeździć nie będą, muszą być ładowarki – powiedział Domarecki.
Gdzie zatem lokować środki przeznaczone na rozwój elektromobilności?
– W trzy obszary. Pierwszy, to obszar energii odnawialnej, dlatego, że samochód elektryczny jest przyjazny dla środowiska tylko pod warunkiem, że jest napędzany energią odnawialną, a nie energią z węgla. Po drugie, inwestowałbym środki w sieci przesyłowe. I po trzecie, w obszar ładowania, czyli infrastrukturę – wyjaśnił.
Zapewnienie odpowiedniej infrastruktury – zdaniem Domareckiego – spowoduje, że auta elektryczne zyskają na popularności i będzie pojawiać się ich coraz więcej.
Podkreśli, że kraje Europy Zachodniej wydały gigantyczne pieniądze na rozwój elektromobilności i większość została bezpowrotnie zmarnowana. – W tym sensie, Polska i nie tylko, trochę korzysta z takiej renty zapóźnienia, ponieważ wdrażane rozwiązania są bardziej efektywne. Uczymy się na błędach tych, którzy już zdążyli je popełnić – powiedział.
Polecamy nasze podcasty