Nie udało nam się skorzystać z zapisów tarczy antykryzysowej. Analizujemy, badamy możliwości, aczkolwiek potencjał wykorzystania tarczy jest jeszcze przed nami. Na dziś nie mamy planów redukcji zatrudnienia. W kilku spółkach przyglądamy się możliwości ograniczenia wymiaru etatu, ale mamy nadzieję, że będzie to miało charakter tymczasowy – mówi w wywiadzie dla ISBnews.TV Jakub Dzik, wiceprezes Impel SA.
Na pytanie czego brakuje w zaproponowanej przez rząd pomocy, wiceprezes stwierdził, że programu ratowania płynności przedsiębiorstw innych niż finansowe, czyli możliwości sprzedaży faktur z ostatniego miesiąca, ostatnich 2 miesięcy.
– Obawiam się fali upadłości wywołanej niepłaceniem faktur. Konieczne są też przepisy, które zwiększają elastyczność zatrudniania, rozliczania czasu pracy, ograniczania czasu pracy. Kolejną sprawą jest brak gwarancji, że środków pomocowych nie zabraknie dla wszystkich wnioskujących. Bo pojawiały się informacje, że pula środków jest ograniczona. Może się okazać, że przedsiębiorstwa, które nieco później zaczynają spełniać przesłanki do skorzystania z tarczy nie będą mogły liczyć na taką pomoc, jak te, które wpadły w kłopoty wcześniej – podkreślił Jakub Dzik w rozmowie z ISBnews.TV.
Problem z zatrudnieniem osób niepełnosprawnych
Wiceprezes Impela zwrócił też uwagę na przepisy dotyczące zatrudniania osób niepełnosprawnych, które w Polsce są bardzo restrykcyjne. – Jeżeli przedsiębiorca nie odprowadzi składek od wynagrodzeń osoby niepełnosprawnej, i nie wypłaci wynagrodzeń dla osób niepełnosprawnych w terminie, opóźni chociażby o jeden dzień, PFRON natychmiast wstrzymuje dotacje, co również prowadzi do negatywnych skutków dla przedsiębiorstwa – wyjaśnił.
– Przy takim chaosie, jaki mamy dzisiaj na rynku, myślę, że te zasady powinny być też przejściowo, na okres 3, 6 miesięcy, zliberalizowane w taki sposób, żeby właśnie tą najsłabszą grupę społeczną szczególnie chronić – dodał.
Jakub Dzik nie ukrywa, że przyszłość całej branży usług dla biznesu zależy od kondycji klientów i ich przedsiębiorstw. A ta z kolei zależy od długości zamrożenia gospodarki i tempa w jakim powrócimy do poziomu aktywności sprzed pandemii.
– Nie mniej ważna będzie też skala racjonalności wykorzystania państwowych programów pomocowych, czyli wspomnianych wcześniej tarcz antykryzysowych. (…) Wierzę, że usługi dla biznesu będą równie istotne, co dotychczas, a nawet, że ich rola i wykorzystanie na rynku może wzrosnąć – dodał.
Jeszcze wiele miesięcy …
Jakub Dzik podkreślił, że przy obecnej wiedzy o pandemii nie możemy wykluczyć, że przez jakiś czas będziemy zmuszeni funkcjonować razem z koronawirusem, i skłoni to wszystkich uczestników rynku do przemyślenia, jak dotychczasowy sposób prowadzenia działalności powinien się zmienić.
– Uważam, że każdy będzie szukał elastyczności, i przejrzystości struktury kosztowej swojego przedsiębiorstwa, i to jest właśnie miejsce dla dostawców usług dla biznesu, aby tą przejrzystość i elastyczność naszym klientom zapewniać – podkreślił.
Przygotowania do kryzysu
Jakub Dzik twierdzi, że w obecnej sytuacji spółka musi uelastyczniać koszty. – Jeśli klient ogranicza usługę, którą dla niego świadczymy to my również nie mamy innego wyjścia – podkreślił.
– Bardzo staramy się, żeby nie odbijało się to na naszych pracownikach – dodał.
Redukcja zatrudnienia?
W grupie Impel od połowy marca pracownicy masowo przechodzili na zwolnienia chorobowe. – 2-krotnie częściej niż statystycznie do tej pory (…). Osoby, które tracą możliwość wykonywania pracy na danym kontrakcie są przenoszone, na inne kontrakty – wyjaśnił.
Jakub Dzik uważa, że ekonomiczne efekty pandemii będą znane za jakiś czas. – Nie możemy być pewni, że nie będziemy musieli ograniczyć zatrudnienia, rozumianego jako suma wszystkich pracowników i współpracowników grupy Impel. Te decyzje są jeszcze przed nami – powiedział.
– Na dziś nie mamy planów redukcji zatrudnienia. W kilku spółkach przyglądamy się możliwości ograniczenia wymiaru etatu, mamy nadzieję, że będzie to miało charakter tymczasowy – dodał.
Jakub Dzik twierdzi, że część klientów ogranicza korzystanie z usług, ale rzadko kiedy wypowiada umowy. – Klienci komunikują, że za miesiąc, za półtora, za 2, kiedy ich przedsiębiorstwa powrócą do równowagi, wznowimy współpracę na dotychczasowych zasadach, w związku z tym, z naszego punktu widzenia, dzisiaj niezasadne jest redukowanie załogi, którą za chwilę trzeba będzie ponownie poszukiwać i szkolić – powiedział.
Dlatego Impel stara się w taki sposób zarządzać pracownikami, aby każdemu znaleźć pracę nawet w tym zredukowanym zakresie.
Cash flow krwiobiegiem firmy
Zawsze powtarzam, że krwiobiegiem przedsiębiorstwa jest cash flow, w związku z tym w czasie kryzysu każdy przedsiębiorca w pierwszej kolejności sprawdza pozycję płynnościową – zaznacza wiceprezes.
Czy Impel wykorzysta kryzys do akwizycji? – Zobaczymy, będziemy się przyglądać rynkowi, póki nie poczujemy się pewnie i stabilnie działalności akwizycyjnej nie będziemy prowadzić – stwierdził
Grupa Impel to blisko 70 różnych spółek. – Mamy produkty w naszym portfelu, które są mocno doświadczone przez pandemię, np. usługi cateringowe i pralnicze. To nie jest takie oczywiste, w kontekście tego, co się dzieje, ale ilość pacjentów w szpitalach spadła o połowę. Mówię o ostatnich 30 dniach, w porównaniu ze średnią ze stycznia, czy z lutego. Wiele planowych zabiegów jest odwoływanych, pacjenci, którzy nie muszą przebywać w szpitalach, są odsyłani do domu po to, żeby zostawiać tą wolną przestrzeń, wolne miejsca, wolne łóżka dla potencjalnych osób wymagających hospitalizacji – podkreślił.
Praca w ochronie zdrowia
Bardzo dużo energii pochłania spółce usługa, którą świadczy dla szpitali. – Tam praca naszych pracowników salowych, sanitariuszy, jest integralnym elementem procesu terapeutycznego, w związku z powyższym nasi pracownicy są na pierwszej linii frontu, razem z lekarzami, razem z pielęgniarkami. Staramy się zapewnić im odpowiednie środki ochrony osobistej, staramy się, aby ta usługa była realizowana w sposób niezakłócony, mimo że pracownicy są pełni obaw, bo wiadomo, że funkcjonują w miejscu najbardziej dotkniętym przez epidemię – podkreślił.
Biura pracują zdalnie
Wiceprezes uważa, że zlecenia na usługi dla biznesu zmieniają się, a nie zmniejszają. Jako przykład podał usługi porządkowe w biurach, które przed pandemią były wykonywane codziennie w godzinach popołudniowych. Obecnie prowadzimy dezynfekcję metodą zamgławiania, po której mamy sterylne, ale z bardzo bezpieczne obiekty, gotowe na przyjęcie pracowników. – I to jest kierunek, którego szukamy w usługach porządkowo-czystościowych, czyli co możemy zrobić dla naszego klienta, w ramach zawartych umów – wyjaśnił.
Wróżenie ze szklanej kuli
Największe obawy – nie tylko Impela, ale i wielu firm ze wszystkich branż – budzi spowolnienie gospodarcze, w którym trzeba będzie funkcjonować a najczęściej nurtującym pytaniem pozostaje, na ile kontrahenci będą mogli regulować należności.
– Największym zagrożeniem dla przedsiębiorstw na rynku jest fala niewypłacalności. Jeżeli przedsiębiorstwo nie będzie regulowało innym firmom faktur, to te z kolei nie uregulują faktur kolejnemu przedsiębiorstwu, i gdzieś w tym całym łańcuchu ucierpią również pracownicy, bo zwyczajnie nie będzie środków na wypłatę wynagrodzeń – mówi Jakub Dzik.
Dlatego – jego zdaniem – rząd powinien zająć się zapewnieniem niezbędnej płynności nie tylko sektorowi finansowemu, czyli bankom, bo to jest już dzisiaj robione w postaci programu wykupu obligacji, ale także przedsiębiorcom funkcjonującym na rynku.
– Marzyłby nam się taki program organizowany przez BGK, który umożliwiłby przedstawianie faktur do wykupu, nawet z jakimś dyskontem – co mogłoby ratować płynność przedsiębiorstw, jeżeli zagrożone byłyby właśnie takim brakiem płynności – podsumował wiceprezes Jakub Dzik.
Katarzyna Walterska/ISBnews.TV