– W kwestii elektryfikacji naszej motoryzacji jesteśmy co prawda w ogonie Europy, ale nie mniej gotowi do tego procesu niż reszta kontynentu – mówi Kuba Jedliński Head of eMobility, E. ON Polska w rozmowie z ISBnews.TV
Technologia będzie na pewno gotowa.
– To z czym możemy nie być gotowi to infrastruktura, która jest potrzebna do poruszania się samochodami elektrycznymi. Chodzi głównie o ładowarki publiczne, domowe czy biurowe – mówi Kuba Jedliński.
W 2030 roku nie zobaczymy już nowych samochodów spalinowych wprowadzanych na rynek. Co wcale nie oznacza, że po tym roku samochody spalinowe znikną z polskich dróg.
– Po 2030 roku czeka nas perspektywa kilku lat jazdy na zakładkę – samochodami spalinowymi i elektrycznymi. Nie ma takiego zagrożenia, że zderzymy się ze ścianą, czyli, że po 2030 roku będziemy mieli do dyspozycji wyłącznie samochody elektryczne – tłumaczy Jedliński.
Dzisiaj zdaniem eksperta brak infrastruktury ładowania nie jest jeszcze barierą nie do pokonania.
– Działać trzeba już teraz lecz by osiągnąć odpowiedni poziom zostało nam jeszcze parę lat. Pytanie fundamentalne to takie ile i o jakiej gęstości występowania powinniśmy mieć ładowarek. Czas na działanie jest choć jest go mało – mówi Kuba Jedliński.
Myśląc o elektryfikacji najczęściej mówimy o samochodach osobowych, natomiast trochę pomijane są samochody ciężarowe i dostawcze.
– Te pojazdy potrzebują zupełnie innej infrastruktury. O innej mocy i prędkości ładowania. Elektryfikacja w tym segmencie przebiega dużo wolniej i to nie tylko w Polsce. Co ciekawe, jeśli chodzi o samochody dostawcze to będą one uzależnione w większym stopniu od ładowarek publicznych. Ciężarowe będą potrzebowały ładowarek na trasie dostawy towarów – wyjaśnia Kuba Jedliński.
Polecamy podcasty ISBnews na SoundCloud