– Wydaje mi się, że spirala płacowa ostatnio wygasa. Widać, że wzrost płac w ujęciu rok do roku od kwietnia, kiedy osiągnął szczyt teraz spowalnia. W kwietniu mieliśmy 14% w maju 13,5% a w czerwcu 13%. W kolejnych miesiącach spodziewam się dalszego stopniowego spowolnienia – mówi Karol Pogorzelski Ekspert Departamentu Analiz Makroekonomicznych Bank Pekao S.A. w rozmowie z ISBnews.TV.
Spirala płacowa pod koniec roku powinna oscylować w okolicach 10%.
– Do tej pory inflacja i wzrost płac się niejako pokrywały. Teraz widać, że te dwie zmienne się rozprzęgają. Wzrosty płac, które odczuwali przedsiębiorcy były natychmiast przenoszone na konsumentów, czyli klientów końcowych. To był główny stymulator wzrostu inflacji bazowej w Polsce. Teraz już widać, że ten mechanizm ulega zahamowaniu – mówi Karol Pogorzelski.
Pracownicy wciąż chcą więcej zarabiać a w obliczu dobrych wyników przedsiębiorstw podwyżki płac były możliwe.
– Od dwóch miesięcy sytuacja przedsiębiorstw się zmieniła. Spada produkcja i sprzedaż detaliczna. Kuleją też nasze zdolności eksportowe. Jesteśmy w trakcie kryzysu energetycznego w Europie. Prawdopodobnie czeka nas spowolnienie a nawet recesja. Firmy to dostrzegają i mocniej opierają się przed żądaniami podwyżek płac – tłumaczy Pogorzelski.
Bezpieczeństwo zatrudnienia jest ważniejsze niż wzrost płac.
– Nie oznacza to, że gospodarstwa domowe odczują spadek dochodu rozporządzalnego, dlatego, że czeka nas obniżka podatków. Główna stopa PIT spadnie z 17 do 12%. Jesienią emeryci dostaną 14 emerytury. Będą też dodatki węglowe i można już skorzystać z wakacji kredytowych. W związku z tym spadku popytu konsumpcyjnego raczej nie odczujemy – mówi Karol Pogorzelski.
Widać jednak, że gospodarstwa domowe mają coraz większą skłonność do oszczędzania.
– Widać to po rekordowej sprzedaży obligacji detalicznych w czerwcu – dodaje ekspert.
Polecamy podcasty ISBnews na SoundCloud