Stopa bezrobocia w kwietniu 2020 r. wzrosła do 5,8 proc., podał GUS. To skok w górę o 0,4 pkt proc. w stosunku do marca. Dane są słabsze od prognoz analityków.
Na rynku pracy doszło do trzęsienia ziemi, tak jak w całej gospodarce. Sytuacja, z którą będziemy mieli do czynienia po pandemii będzie wyraźnie trudniejsza.
– To będzie sytuacja, w której spodziewamy się wzrostu bezrobocia, spodziewamy się znacznie mniejszego popytu na pracę. To jest również sytuacja, w której odwrócą się nieco trendy negocjacyjne na rynku. Będziemy mieć powrót do rynku pracodawcy, ale powiedziałbym, że czasowo. Ponieważ większość makrotrendów, z którymi mieliśmy do czynienia przed kryzysem nie zmieniła się, podkreśla Andrzej Kubisiak z Polskiego Instytytutu Ekonomicznego, w rozmowie z ISBnews.TV
Jak mówi, procesy demograficzne, depopulacja, zawężanie się puli osób dostępnych na rynku, wydrenowany cały czas polski rynek pracy przez emigrację, to są elementy, z którymi będziemy się dalej mierzyć.
– To są czynniki, które relatywnie szybko, w porównaniu do tego, co mieliśmy w latach 90-tych, czy dwótysięcznych, spowodują, że jednak w perwpektywie kolejnych kwartałów raczej wrócimy do sytuacji rynku, który znaliśmy wcześniej, tłumaczy ekspert.
Wiele znaków zapytania
Wszystko będzie jednak zależało od tego, jak szybko polska gospodarka będzie się odbijać i jeszcze bardziej od tego, jak głęboka będzie epidemia, z którą mamy obecnie do czynienia. Czy nie dojdzie do nawrotu epidemii we wzmożonej skali jesienią i czy ponownie nie trzeba będzie przeżywać lockdown’ów.
Zdaniem Kubisiaka, w pozytywnym scenariuszu, w którym polska gospodarka w pełni odmraża się od lipca i wracamy w ramach jakiejś nowej normalności do funkcjonowania społecznego i gospodarczego, wówczas możemy spodziewać się, że bezrobocie w Polsce może nie osiągnąć w tym roku wskazań dwucyfrowych.
– Co więcej, jest szansa też na to, że to odbicie gospodarcze będzie na tyle szybkie, że końcówka 2021 bądź początek 2022 roku, to będzie czas, kiedy będziemy mogli mówić, że wracamy powoli do poziomów, które osiągaliśmy jeszcze na początku 2020 roku. Ja bym się spodziewał, że jeżeli nie dojdzie do głębszego załamania gospodarczego, jeżeli ta sytuacja nie będzie wzmagana kolejnymi nawrotami epidemii, to jest kwestia ok 2 lat, żebyśmy wrócili na ścieżkę, którą znaliśmy wcześniej, ocenia ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Jak podał GUS, liczba zarejestrowanych bezrobotnych w końcu kwietnia 2020 r. wyniosła 965,8 tys. wobec 909,4 tys. miesiąc wcześniej i w porównaniu do 938,3 tys. przed rokiem.
Polecamy: Koronawirus zlikwidował więcej miejsc pracy niż kryzys 2008-2009