Od początku nie konsultowano w sposób właściwy tarcz antykryzysowych, zarówno z pracodawcami, jak i pracownikami. Gdyby to zrobiono, z pewnością nie byłoby takiego bałaganu, mówi Andrzej Malinowski, prezydent Pracodawców RP w rozmowie z ISBnews.TV
– Mieliśmy wrażenie, że rząd w pewnym sensie nas zawiódł, ponieważ dawkował pomoc, starając się ją maksymalnie ograniczyć na samym początku. Okazało się to rozwiązaniem niedobrym dlatego, że w pierwszym miesiącu pandemii – to są oficjalne dane GUS-owskie – w firmach zatrudniających więcej niż 9 osób, zlikwidowano 34 tys. etatów. Takiej redukcji nie było nawet po wybuchu kryzysu w 2008 roku – zwraca uwagę Malinowski.
Te dane potwierdzają również badania Centrum Monitoringu Sytuacji Gospodarczej (CMSG).
Wg nich, 42 proc. firm negatywnie ocenia swoją kondycję. Z tego ok. 9 proc. firm ocenia kondycję swojej firmy bardzo źle. Ale są również pozytywne oceny, łącznie ok. 33 proc.. Jedynie 1,6 proc. dało teraz najwyższą ocenę.
Jak podaje CMSG, są branże i firmy, które w obecnej sytuacji radzą sobie całkiem dobrze, ale są one w mniejszości. Generalnie gorsze oceny dominują wśród samozatrudnionych oraz mikrofirm.
Pomoc z poślizgiem
Co ciekawe, najczęściej wskazywaną przyczyną złej sytuacji firm jest spadek popytu oraz zatory płatnicze. Przedsiębiorcy zbyt długo czekają też na decyzję o wsparciu, a sama procedura jej uzyskiwania jest zbyt skomplikowana.
– Mam przed sobą dane, które pokazują problemy, na jakie wnioskodawcy natrafiają w zakresie ubiegania się o pomoc przewidzianą w tarczach antykryzysowych. Wyniki nie zaskakują. Prawie 45 proc. wskazuje na długie oczekiwanie na decyzję związaną z przyznaniem środków. To jest zbyt długo. Natomiast na niejasność przepisów zwraca uwagę prawie 55 proc. respondentów, a nadmiar biurokracji 46 proc. To są trzy najważniejsze problemy, podkreśla Malinowski.
Prezydent Pracodawców RP zwraca też uwagę, na brak konsultacji.
Jak mówi, tarcza 3.0 w ogóle nie była konsultowana. Na tarczę, 4.0 pracodawcy mieli dokładnie dwie godziny. W tej sytuacji, to rząd ponosi całkowitą odpowiedzialność za skutki, które to przyniosło, kwituje.
Polecamy: Koronawirus zlikwidował więcej miejsc pracy niż kryzys 2008-2009