– W związku z całkowicie nieudaną wizytą kanclerza Niemiec w naszym kraju, wypłynęła sprawa europejskiej tarczy antyrakietowej, czy też Europejskiej Żelaznej Kopuły, w której to Polska miałaby uczestniczyć, porzucając własne rozwiązania finansując inne, w domyśle niemieckie. Mówi się o tym jako jakimś żelaznym wilku. Poza polityką jest tu mnóstwo niedomówień, oczywistych przekręceń, które warto sprostować, żeby było w ogóle wiadomo o czym mówimy – mówi Marek Meissner, dziennikarz ISBiznes.pl w cotygodniowym komentarzu dla ISBnews.TV.
Każdy kraj buduje własne rozwiązanie obrony przeciwlotniczej. Każdy system takiej obrony jest warstwowy i nie inaczej jest w Polsce, gdzie tworzony jest od dekady. Najniższe piętro polskiego systemu to program Pilica, który składa się z zestawów artylerii lufowej 23 mm ZU-23-2 oraz wyrzutniami dobrze sprawdzonych na Ukrainie rakiet piorun. To obrona bardzo krótkiego zasięgu, mogąca zestrzelić drony, rakiety manewrujące niskiego pułapu i niszczyć samoloty oraz śmigłowce wsparcia pola walki jak Mi-24 czy Ka-52.
– Wyższe piętro to rozwiązania krótkiego zasięgu, realizowany program Narew z rakietami KMR i artylerią lufową. Obecnie ta lufową część programu jest w budowie. Narew jest przeznaczone do zestrzeliwania pocisków manewrujących średniego pułapu dronów obserwacyjnych i rozpoznania oraz samolotów pola walki jak Su-34, czy myśliwców jak Su-35. Z kolei system przeciwlotniczy średniego zasięgu to baterie Patriot z pociskami PAC-3MSE mogące zestrzelić rakiety balistyczne – dodał.
O tym, jakie są koszty takiego systemu świadczy fakt, że wydamy 50 mld zł tylko na drugą fazę programu Wisła. Podkreśla, że wbrew temu, co się mówi Europejski, czy też Niemiecki system też istnieje, ponieważ Niemcy zaproponowali swój system jako Europejski. Właśnie go rozwijają, jest dosyć zaawansowany. Jego najwyższe piętro to kupiony od Izraelczyków system przeciwlotniczy wysokiego pułapu Arrow-3 mogący zestrzeliwać pociski balistyczne, atmosferyczne i poza atmosferyczne dalekiego zasięgu. Tylko pierwsza faza transakcji zakupu Arrow kosztowała Niemcy 4 mld euro, a cały Niemiecki system przeciwlotniczy jest pokrywany ze specjalnego funduszu, który ma także służyć do modernizacji innych elementów obrony przeciwlotniczej. Ten fundusz ma wartość 100 mld euro.
Podsumował, że każdy z systemów jest opatrzony w innego typu sprzęt i żaden system nie jest ani lepszy, ani gorszy. W jego ocenie, jeżeli ze strony Niemiec padła już propozycja dot. wspólnego, europejskiego systemu obrony przeciwlotniczej, należy zacząć negocjacje bez uruchomiania negatywnych sentymentów.
Po więcej informacji o niemiecko-europejskim i polskim systemie ochrony przeciwlotniczej zachęcamy do obejrzenia materiału.