Nowy mechanizm odbudowy gospodarczej „Next Generation EU” o wartości 750 mld euro ma postawić na nogi europejską gospodarkę po pandemii COVID-19. Z tej kwoty 500 mld euro będzie w formie grantów, a 250 mld euro w formie pożyczek dla państw członkowskich. Z mechanizmu 'Next Generation EU’ do Polski ma trafić 63,9 mld euro.
Oznacza to, że Polska – po Włoszech i Hiszpanii – będzie trzecim największym beneficjentem unijne pomocy.
– Wysoka transza środków unijnych, która trafi do Polski, tak jak do innych krajów unijnych, jest bardzo wyczekiwana przez polskich przedsiębiorców dlatego, że te pieniądze będą szczególnie potrzebne na restart gospodarki. Na wprowadzanie wszystkich innowacyjnych udogodnień, na poszukiwanie nowych rynków zbytu – ocenił Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej w rozmowie z ISBnews.TV.
– To wszystko kosztuje i z tych pieniędzy będzie mogło być opłacone. To jest taki, używając wielkich słów, mini plan Marshalla. Tak jak Niemcy i inne kraje otrzymały duże dotacje po II wojnie żeby podnieść swoją gospodarkę, tak w tej chwili KE będzie miła taki plan i myślę, że Polska gospodarka bardzo z tego skorzysta – dodał Arendarski.
W kontekście pomocy dla europejskich gospodarek w walce ze skutkami pandemii nie można zapomnieć o unijnym budżecie na lata 2021-2027. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podczas wystąpienia w Parlamencie Europejskim (27 maja br.) przypomniała, że KE zaproponowała w nowej siedmioletniej perspektywie finansowej kwotę 1,1 bln euro, co wraz mechanizmem „Next Generation EU” daje łącznie 2,4 bln euro.
KE daje zielone światło pomocy publicznej dla polskich firm
Komisja Europejska zatwierdziła w piątek (29 maja br.), drugi z trzech elementów tarczy finansowej dla dużych firm. Chodzi o program finansowania preferencyjnego (zarządzany przez Polski Fundusz Rozwoju), który wart jest ponad 7 mld zł, czyli około 1,6 mld euro.
Pierwsza część programu (subsydiowanych kredytów o wartości 2,2 mld euro) otrzymała zielone światło w miniony poniedziałek (25 maja br). Do zatwierdzenia pozostał już tylko ostatni element, czyli tarcza finansowa o 7,5 mld zł.
Andrzej Arendarski, pytany przez ISBnews.TV o znaczenie decyzji KE dla polskich dużych przedsiębiorstw, zwrócił uwagę, że do tej pory większość instrumentów, kolejnych tarcz była skierowana na firmy małe i średnie, w szczególności na samozatrudnionych.
– Czyli tych, którzy ucierpieli w pierwszym, że tak powiem rzucie, którzy mają małe zasoby finansowe i często się zdarza, że bez klientów nie mogą przetrwać. Duże firmy mają zasoby, ale nie takie, żeby mogły same w dobie kryzysu poradzić. Wobec tego, dla ich dalszego przeżycia takie wsparcie jest absolutnie niezbędne – podkreślił Andrzej Arendarski.
Przypomniał, że pandemia dotknęła gospodarkę w bardzo nierówny sposób, bo są branże, które w zasadzie nie ucierpiały, tak jak budownictwo ale są i takie, jak przemysł, którego obroty w stosunku do ubiegłego roku spadły o ponad 24 proc. Jeszcze dotkliwiej pandemię odczuł przemysł motoryzacyjny, hotelarstwa i branża turystyczna.
Polecamy: Morawiecki: Powrót do nowej normalności gospodarczej w czerwcu, lipcu