Rusza budowa Baltic Pipe. To bardzo istotna inwestycja, która powoduje realną dywersyfikację dostaw gazu. Gaz fizycznie jest sprowadzany z innych kierunków niż Rosja – mówi Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego, w rozmowie z ISBnews.TV
Planowany termin uruchomienia gazociągu to 1 października 2022 roku – ogłosił w poniedziałek prezydent Andrzej Duda. To także czas wygaszenia kontraktu jamalskiego. Dotychczasowej umowy między PGNiG-e z Gazpromem, na bazie której w długoterminowych kontraktach Polska zaopatrywana była w gaz. Dzięki Baltic Pipe możliwe będzie uniezależnienie się od rosyjskiego monopolisty.
– Z różnych względów, głównie takich, że Federacja Rosyjska wykorzystuje surowce energetyczne jako broń, tego typu kontrakty są nieakceptowalne w Polsce. Nie chcemy żeby po prostu Rosja na terenie Rzeczpospolitej stosowała szantaż gazowy i projekcję własnej siły – podkreśla Roszkowski.
Jak mówi ekspert, dzięki Baltic Pipe, tego typu działania będą niemożliwe, jeśli nie będziemy kupować od Rosji surowców takich jak gaz. Tego typu elementy jak Baltic Pipe, gazoport, czy połączenie transgraniczne są niezbędne byśmy mieli elastyczność, by gaz mógł pochodzić z Bliskiego Wschodu czy z Ameryki Północnej. A także żebyśmy nie byli uzależnieni od szantażu gazowego, tak jak wiele innych krajów, które z tym się wielokrotnie spotkały.
Gazu nie zabraknie
– PGNiG posiada własne złoża w Norwegii, gaz wydobywany tam będzie jeszcze przez lata, więc ten kierunek jest właściwy jeżeli chodzi o dywersyfikację. Gaz naturalny będzie potrzebny do transformacji energetycznej, jako paliwo, które ułatwia bilansowanie źródeł odnawialnych i widać to po zwiększonym zapotrzebowaniu na ten surowiec przez ostanie 5 czy 6 lat, kiedy zapotrzebowanie wzrosło z 14 do prawie 18 mld metrów sześciennych. Polska nie jest w stanie tak dużych wolumenów gazu sama wydobywać, bo to wydobycie krajowe jest na poziomie 3-4 mld w zależności od roku i jesteśmy bardzo mocno wrażliwi na import – zwraca uwagę Roszkowski.
Koniec monopolu Rosji
Do tej pory w naszej części Europy rynek gazu tworzył Gazprom, teraz ten czas się kończy. To ważne również z tego względu, że Europa słabo radzi sobie z solidarnością energetyczną. Poza tym, jak podkreśla ekspert, w naszym regionie gazu będziemy potrzebowali więcej ponieważ jest to paliwo przejściowe, potrzebne do transformacji energetycznej. Zastępuje ono wysokoemisyjne źródła, które do tej pory w Polsce są stosowane.
Na Baltic Pipe zyska nie tylko Polska, ale także choćby Ukraina, która także cierpi z powodu interwencji Federacji Rosyjskiej. I to jest najlepszy argument za tym, by tego typu inwestycje dywersyfikujące, jak Baltic Pipe, znalazły się w pakiecie realizowanym przez polskie rządy – ocenia prezes Instytutu Jagiellońskiego.
Projekt Baltic Pipe ma na celu utworzenie nowego korytarza dostaw gazu na rynku europejskim. Projekt składa się z 5 komponentów. Jednym z nich jest rozbudowa i modernizacja polskiego systemu przesyłowego gazu ziemnego. W wyniku realizacji tej części inwestycji nastąpi połączenie gazociągu podmorskiego z istniejącym systemem przesyłowym poprzez budowę gazociągów: Niechorze – Płoty – Goleniów i Goleniów-Lwówek, tłoczni w Gustorzynie oraz rozbudowę tłoczni gazu w Goleniowie i Odolanowie.
Polecamy: Szczęśniak: Baltic Pipe nie ma uzasadnienia ekonomicznego. Norwegia to kierunek egzotyczny