– Na pewno warto zastrzec swój nr PESEL. Zachęcamy, żeby wszyscy którzy mogą, tego dokonali z pomocą aplikacji, strony internetowej lub w swoim urzędzie gminy. To chroni nas przed skutkami zaciągnięcia zobowiązania przez kogoś z użyciem naszych danych – powiedziała Agnieszka Wachnicka, wiceprezes Związku Banków Polskich, w rozmowie z ISBnews.TV.
Zastrzeżenie nr PESEL w praktyce oznacza to, że w razie gdyby ktoś zaciągnął kredyt z wykorzystywaniem naszych danych, a nr PESEL był zastrzeżony, wówczas nie musimy tego kredytu spłacać. To ryzyko spoczywa na instytucji banku lub instytucji pożyczkowej, która udzieli kredytu pomimo zastrzeżenia. Każdy bank będzie sprawdzał nasz nr PESEL nie tylko przed zawarciem umowy kredytu, ale przy założeniu rachunku bankowego, czy oszczędnościowego.
– Należy pamiętać, że jeżeli planujemy wypłatę w placówce kwoty większej niż 12 tys. zł, zanim się tam zjawimy, musimy zdjąć zastrzeżenie – dodała.
Zapytana o program Kredyt na Start uważa, że nie niesie on żadnego ryzyka dla sektora, natomiast Ministerstwo Rozwoju i Technologii zaproponowało dość ambitny harmonogram, jeżeli chodzi o jego wejście w życie. Zaproponowano miesięczny termin, co z perspektywy sektora bankowego jest właściwie nie do zrealizowania, albo bardzo trudno do zrealizowania, biorąc pod uwagę jak wiele warunków ma ten program w stosunku do programu Bezpieczny Kredyt 2%. Warunków brzegowych jest znacznie więcej i to nie jest tak, że w banku systemu informatyczne się przeprogramowuje w nocy z dnia na dzień, tylko to jest proces, który trwa kilka miesięcy. Trzeba zmienić procedury, dokumenty, przeszkolić pracowników.
– Apelowaliśmy do Ministerstwa, żeby ten czas na wdrożenie programu był jak najdłuższy. Tym bardziej, że tę konieczność potwierdził nam wcześniejszy program, Bezpieczny Kredyt 2%. Nie każdy bank zdążył na dzień jego startu. W związku z czym, wnioski kumulowały się w tych bankach, które weszły jako pierwsze. Chcielibyśmy tego uniknąć – podkreśliła w rozmowie.
Banki jako jedne z pierwszych instytucji zostały zobligowane przez Unię Europejską do raportowania niefinansowego. Stąd wiele banków musi decydować się na to, by zaprzestać lub mocno ograniczać finansowanie gałęzi gospodarki, które są oparte na węglu, ale ogółem na energii nieodnawialnej.
– Problem polega na tym, że przepisy unijne i strategie, które muszą przyjmować banki nie są w żaden sposób zharmonizowane z krajową strategią odchodzenia od paliw kopalnych. Może pojawiać się problem i zagrożenie dla przedsiębiorców, którzy nie będą w stanie uzyskiwać wsparcia na swoje projekty. Nie dotyczy to tylko węgla – dodała.
Może tyczyć się to także energii atomowej, czy gazu. To energie przejściowe, które są uznane jako dopuszczalne. Podkreśliła jednak, że należy spojrzeć na horyzont inwestycyjny, czasowy. Istnieje ryzyko, że dana inwestycja może wejść w okres, kiedy nie będzie uważana za swego rodzaju energię zieloną. Oceniła, że banki muszą podchodzić do tego bardzo ostrożnie, tak żeby odpowiednio zabezpieczyć ryzyka. Później będzie się to wiązało z koniecznością tworzenia dużych rezerw na ryzykowny portfel. W kwestii finansowania zielonej energii i finansowaniu infrastruktury cały sektor będzie odgrywał dużą rolę.
– Jesteśmy krajem, w którym sektor bankowy dostarcza ok. 80% finansowania dla gospodarki. Trudno powiedzieć, żeby ta rola diametralnie się obniżyła, biorąc pod uwagę poziom rozwoju rynku kapitałowego. Minister Domański mówił, że jego ambicją jest to, żeby ten rynek kapitałowy mocniej się rozwijał i oczywiście wszyscy byśmy tego chcieli. Natomiast realnie wygląda to tak, że sektor bankowy będzie musiał wziąć część tego ciężaru i dostarczyć finansowania w inwestycje infrastrukturalne i energetyczne – podsumowała.
Materiał dziennikarski: Dominika Ostrowska
Wideomontaż: Borys Skrzyński